Buen viaje czyli szczęśliwej drogi, już czas

U nas zamienili Feminę na Biedronkę, na szczęście w Argentynie kobiece głosy nie dają się tak łatwo uciszyć. Fémina to żeńskie trio wykonujące muzykę hip hop, które utworem Buen viaje zaprasza nas w dobrą podróż do krainy, w której słowa piosenki nie są mniej ważne niż muzyka. Przy okazji możemy się przekonać, że językowo rap to jednak wyższa szkoła jazdy w stosunku do typowych piosenek pop. Już dawno nie musiałem się tyle nasprawdzać w słowniku – ostatnio chyba przy piosenkach pani Any Tijoux, uprawiającej podobny gatunek muzyczny, tyle że po drugiej stronie Andów – w Chile. Ze spokojnym sumieniem piosence Buen viaje nadajemy kategorię C1, chociaż uwzględniając specyficzną argentyńską wymowę, może powinno być nawet C2.

Pero, como dicen, basta de palabras. ¡Que tengan un buen viaje!

buen-viaje

No quise mirar: wszyscy mówili, ale ona nie wierzyła…

Pamiętają Państwo to miłosne cierpienie, o którym śpiewała Carla Morrison w piosence pt.: Duele? Teraz mamy odpowiedź na pytanie, co się stało i próbę zdystansowania od bolesnej przeszłości. Diagnoza jest prosta: pan nie był, jak się wydaje, wobec pani do końca uczciwy, a pani oczywiście wmawiała sobie, że to nie tak jak mówią. Sytuacja trochę jak w kultowym Baranku taty Kazika. No quise mirar – nie chciałam patrzeć. No ale teraz trzeba się z tego otrząsnąć. Takie życie.

no-quise-mirar

Teraz Diego!

Stęsknili się Państwo za kanaryjskim bardem Diegiem Ojedą? Na pewno, kto by nie tęsknił za przedstawicielem młodego pokolenia, który nie wstydzi się poglądu, że poezja liryczna nie umarła, a jeszcze w dodatku umie śpiewać. Tym razem pan Diego w utworze Ahora (czyli po prostu Teraz), w duecie z kolegą z Meksyku, którym jest pan Edgar Oceransky.

ahora

Jutro nie wysyłaj mi już kwiatów

Zawsze jest dobry czas na piosenkę o śmierci. To doświadczenie, bądź co bądź, nieuchronne, uniwersalne, chociaż paradoksalnie, przez nikogo nieprzeżyte. Dla jednych jeszcze, dla innych już, jako że nie słyszałem o przypadku, żeby komuś udało się przeżyć własną śmierć.

Pani Silvia Pérez Cruz dobrze czuje się w różnych gatunkach muzycznych, chociaż kojarzona jest głównie z jazzem i flamenco. Dzisiaj na warsztat, zdecydowanie bardziej flamenco niż jazzowy, bierze wiersz Mañana, którego autorką jest pani Ana María Moix. Obie panie związane są z Barceloną, chociaż w przypadku pani Any właściwsze jest użycie czasu przeszłego, jako że zmarło jej się w 2014 r. Z gotowym epitafium własnego autorstwa, z czego leniuszki z mediów, na ile zdążyłem się zorientować, skwapliwie skorzystały.

Nam słowo mañana kojarzy się z pewną filozofią życia, prawdziwą czy wyobrażoną, polegającą głównie na leżeniu w hamaku i wiecznym przekładaniu wszystkiego na jutro. Ale jutro niejedno ma imię. Pamiętajmy o tym już dziś, choćbyśmy byli tak pełni życia jak pani Silvia.

manana

Złodzieje czasu czyli ¿quién me ha robado el mes de abril?

Czasem tak się zdarza, że człowiek z powodów czysto osobistych czuje się właścicielem jakiejś daty, dajmy na to kwietniowej, i nagle dzieje się coś, co wszystko zmienia i ta data w zbiorowej świadomości już zawsze będzie znaczyła coś zupełnie innego.

Dobrze znany tak Czytelnikowi, jak i Słuchaczowi Joaquín Sabina jeszcze bez tradycyjnego melonika, za to w szarym garniturze przedstawia piosenkę ¿Quién me ha robado el mes de abril? (Kto mi ukradł miesiąc kwiecień?) z wydanego w 1988 r. albumu noszącego tytuł, jakże by inaczej, El hombre del traje gris. Specjalnie dla Fiszki Babel i dla publiczności z Chile wystąpi, jak to mawiają Hiszpanie, en vivo. Litanię przed piosenką spisywałem ze słuchu, więc proszę o wyrozumiałość. W samej piosence jedno słowo zostało zmienione w stosunku do wersji studyjnej – Chilijczycy zauważyli, ciekawe czy Państwo zwrócą uwagę?

A teraz już gramy – trzy historie i jedno tytułowe pytanie. Miałem poczekać do kwietnia, ale może lepiej nie czekać.

quien-ha-robado-el-mes-de-abril