The Fields of Athenry

Pieśń o odwiecznej przyjaźni angielsko-irlandzkiej 😉

the-fields-of-athenry

MiB: ¿por qué la camisa negra?

Podróże często stają się okazją do porównań tego, co nas łączy, i tego, co dzieli. Różne zakątki świata to nie tylko różne krajobrazy, ale i odmienna kultura. Prawda? Prawda. A jednak pewne motywy czy, jak kto woli, toposy, pojawiają się w różnych kulturach – te same, choć nie koniecznie takie same. I o tym będzie dzisiejszy odcinek.

Tyle wstępu teoretycznego. Czas na szczegóły. Topos na dzisiaj to faceci w czerni – w wydaniu amerykańskim. Mogę jednak obiecać, że nie będzie nic o pogoni za ufoludkami.

Z grubsza rzecz biorąc, kulturowo Amerykę można podzielić na dwie części. Nie tyle na Północną i Południową co na anglosaską i łacińską – granicą nie jest więc Kanał Panamski, lecz znana z westernów Rio Grande (jak ją nazywają Jankesi) lub też río Bravo del Norte (jak się na tę samą rzekę mówi w świecie hiszpańskojęzycznym). Do tematu czarnej koszuli w amerykańskiej kulturze popularnej podejdziemy właśnie w takim podwójnym ujęciu, oczywiście śpiewającym.

Man in Black

W odsłonie pierwszej, czyli na północ od Rio Grande, wystąpi Johnny Cash w autorskim utworze Man in Black. W słowach prostych, choć momentami nie stroniących od patosu, jak to w muzyce country, wyjaśni nam, dlaczego właściwie ubiera się wyłącznie na czarno.

man-in-black

La camisa negra

W odsłonie drugiej przenosimy się do Kolumbii. Przed Państwem zaprezentuje się niejaki Juanes, a właściwie Juan Esteban Aristizábal Vásquez, z kompozycją La camisa negra, którą specjalnie dla niego napisał pan Octavio Mesa. Czarne koszule mogą się niektórym kojarzyć z marszem gwiaździstym na Rzym, stąd piosenka wywołała swojego czasu pewne kontrowersje. My nie damy się jednak zwieść powierzchownym skojarzeniom. Okazuje się, że powodem żałobnego stroju jest, jak to często bywa, kobieta. Zła kobieta, oczywiście.

la-camisa-negra

Mujercita florecita – niełatwe jest życie kwiaciarki

Słusznie to czy nie, ale ani wykonująca tę piosenkę Margot Palomino, ani jej autor – niejaki Pavel Bello (nb. zmarły w 2014 r.) nie doczekali się jeszcze hasła w Wikipedii. Na szczęście na Fiszce Babel są – takie oto perełki wyszukujemy dla Państwa, a przy okazji dla siebie. Albo odwrotnie, co zresztą na jedno wychodzi. Piosenka Mujercita florecita wpisuje się w nurt ludowy, czyli tzw. folk i wszystko wskazuje na to, że pochodzi z Peru.

Niczym u Chaplina, jest kwiaciarka, jest czułe spojrzenie na bohaterkę z gminu, jest zawiedzona nadzieja i gorzka diagnoza społeczna. Jest migracja ze wsi do miasta i z gór na niziny. Nie od dziś wiadomo, że niełatwo jest być kobietą. A pełna energii muzyka dobitnie pokazuje, że peruwiański folk to nie tylko El condor pasa i znane chociażby spod Domów Towarowych Centrum Peruvian flute bands.

Uczymy się słówek, uruchamiamy maszynę grającą i śpiewamy z naszymi dynamicznymi fiszkami synchronicznymi:

mujercita-florecita

Se nos perdió

Kiedy Redaktor Naczelny – Ojciec-Założyciel Obydwu Portali zapraszał Enrique Iglesiasa do gościnnego występu, pewnie nie podejrzewał, że w krótkim czasie sytuacja wymknie się spod kontroli i dojdzie do zawłaszczenia łamów przez kolumbijskie kartele. A jednak, stało się. Po formacjach Monsieur Periné i Pedrina y Rio do głosu dochodzi niejaki Esteman z zespołem, i to licznym. Dobra wiadomość dla zwolenników parytetów jest taka, że tym razem pierwsze skrzypce grał będzie głos męski.

Utwór nosi tytuł Se nos perdió, co można przetłumaczyć jako Gdzieś nam się zapodziało, albo, bardziej syntetycznie, Poszło! Jest niejako sequelem utworu Enamorada, czyli opowiada, co się może stać później, zwłaszcza jeśli zabraknie czasu dla, jak to mawiają Anglosasi, the significant other. Śpiewa Esteman: Estar a tu lado solo quiero yo, pero el tiempo apresurado lo determino, a następnie zadaje cały szereg pytań retorycznych typu: „Jak to być mogło, że ona i on, razem przez tyle lat” itd…

My rozterki pana Estemana bezlitośnie wykorzystujemy do nauki języka Cervantesa i Shakiry (nb. jak dotąd wielkiej nieobecnej tego cyklu). Zanim zaczniemy kontemplować, jak to się mogło tak wszystko pogmatwać, warto jeszcze poznać (albo odświeżyć) słówka.

se-nos-perdio

Dziewczyna z Guantánamo

Dzisiaj na warsztat bierzemy bodaj najbardziej znaną piosenkę, jaka kiedykolwiek powstała w języku hiszpańskim, słynną Guantanamerę, czyli Dziewczynę z Guantánamo. Ten owiany legendą, pochodzący z Kuby utwór pełni rolę jakby nieoficjalnego hymnu tego kraju. Guantanamera powstała w 1929 r. Autorstwo muzyki (i słów refrenu, cytuję: Guantanamera, guajira Guantanamera) przypisuje sie niejakiemu Garcii Fernandezowi, a kanoniczną wersję tekstu napisał José Martí, kubański poeta i bohater niepodległościowy. Guantanamera jest zresztą ekstraktem z jego poematu pt.: Versos sencillos. Słowa wraz z polskim tłumaczeniem można znaleźć nawet w Wikipedii, taka to pieśń.

Guantanamerę w swoim repertuarze ma praktycznie każdy, kto kiedykolwiek śpiewał po hiszpańsku. Tutaj odsyłam do wykonania Joan Baez, a więc pieśniarki przeważnie anglojęzycznej, która daje jednakże radę po hiszpańsku. Oczywiście, każdy może sobie wybrać swoją ulubioną wersję, podług własnego uznania i odczucia.

Zanim sobie pośpiewamy, zapoznajmy się z podstawowym słownictwem, przy czym nie będę powtarzał słówek, których nauczyliśmy się już od Natalii Oreiro („rana”) i Álvara Carilli („dusza” czy „biedny”):

guantanamera

 

No i na koniec, niczym wisienka na torcie, moja propozycja tłumaczenia (można ją też śpiewać na melodię „Dziewczyny z PRL-u” Jana Pietrzaka): Czytaj dalej Dziewczyna z Guantánamo