W dzisiejszym odcinku na przykładzie utworu Carta (List) będziemy mogli się przekonać, czym się różnią współczesne piosenki o miłości od tych dawniejszych (pewnie się Państwo domyślają, co mam na myśli: Frank Sinatra, Jim Morrison, Carla Morrison…). W moim odczuciu współczesną piosenkę o miłości można poznać po tym, że nie bardzo wiadomo, o co w niej chodzi. I niestety nie dlatego, że taka wyrafinowania, tylko dlatego, że mętna. Ale może ja się nie znam.
A pani Silvana Estrada śpiewa bardzo ładnie. Jako tekściarki bym jej jeszcze nie skreślał. Młoda jest, to pewnie się jeszcze wyrobi, nabierze precyzji wypowiedzi. Zresztą, tak sobie teraz pomyślałem: a jeśli to właśnie tak miało być? A jeśli to głos pokolenia?
Dzisiaj w naszym kąciku hiszpańskim kącik francuski. Znany już z piosenki Palabras para JuliaPaco Ibáñez śpiewa kompozycję Georgesa Brassensa pt.: La mauvaise réputation. Po hiszpańsku to będzie La mala reputación. Po polsku „zła reputacja” jakoś mi nie brzmi zbyt szczęśliwie, częściej spotyka się chyba połączenie „wątpliwa reputacja”. W tłumaczeniu starałem się wybrnąć przez zaprzeczenie (tengo mala reputación = nie cieszę się dobrą reputacją). Można jeszcze mówić o złej sławie, ale to mi się już kojarzy nazbyt złowieszczo jak na sytuację społeczną, w jakiej znalazł się podmiot liryczny (lub jak kto woli, bohater tej ballady). A co to za sytuacja? Posłuchajmy…
Mówimy: „dać komuś krzyżyk na drogę” najczęściej w kontekście ironicznym: wyprawić w drogę, pożegnać się i zarazem odżegnać, tak od osoby jak i drogi. Ale pochodzenie tego wyrażenia jest przecież inne: znak krzyża na czole to błogosławieństwo, jakie przed rozstaniem składało się swoim podopiecznym, najczęściej rodzice dzieciom. Znak miłości, troski i powierzenia tejże drogi boskiej opiece. Kontekstem jest często uznanie autonomii dorastającego potomstwa, wyruszającego w świat i zarazem ku wolności.
Hiszpański poeta José Agustín Goytisolo (1928-1999) napisał swój dość znany podobno wiersz Palabras para Julia (Słowa dla Julii) z myślą o córce. W nieco przykrojonej na potrzeby piosenki formie śpiewa go dla Państwa Paco Ibáñez (ur. 1934). Odniesień religijnych tu nie ma, jest za to próba wciśnięcia w krótką formę wszystkiego tego, co chcielibyśmy, żeby dorastające dziecko wyniosło z rodzinnego domu, póki jeszcze chce słuchać.
Jesienią zawsze zaczyna się szkoła, a w knajpach, wiadomo… Wrzesień to dla uczniów początek roku szkolnego, a dla części studentów czas tzw. Kampanii Wrześniowej. Dzisiaj chcemy uhonorować obydwie uczące się grupy młodzieży, po hiszpańsku określane zbiorowo mianem los estudiantes.
Me gustan los estudiantes, czyli Lubię studentów to piosenka napisana przez chilijską artystkę wielu talentów, ale między innymi pieśniarkę, Violetę Parrę (1917-1967). Wersję, którą wzięliśmy na warsztat, wykonuje jej syn, z zawodu również bard, Ángel Parra (1943-2017). Towarzyszyła świadomym klasowo żakom obu Ameryk w chwilach dla nich szczególnie ważnych – od studenckich demonstracji w Meksyku w latach 60. po całkiem niedawne protesty przeciwko planowanym reformom szkolnictwa wyższego w Chile i Argentynie.
W swoim surowym gitarowym brzmieniu piosenka ma posmak tzw. protest-songu, chociaż w zasadzie jest afirmacją studenckiego ducha. Zanim posłuchamy, chciałbym zwrócić uwagę na grę słów, którą zauważyłem w dwóch miejscach. Otóż słowo elemento może znaczyć zarówno pierwiastek chemiczny, jak i żywioł, a indulgencia może znaczyć odpust lub pobłażliwość.
Spośród dostępnych wybrałem wersję bardziej atrakcyjną wizualnie, chociaż brakuje w niej jednej zwrotki:
me-gustan-los-estudiantes
Are you sure about this?
Dla ambitnych zamieszczam też jednak brakującą zwrotkę:
Me gustan los estudiantes que marchan sobre las ruinas; con las banderas en alto va toda la estudiantina. Son químicos y doctores, cirujanos y dentistas. Caramba y zamba la cosa, vivan los especialistas.
oraz wersję profesjonalną, ze wszystkimi zwrotkami:
Piosenka Brandy (You’re A Fine Girl) to zdecydowanie największy (złośliwi powiedzą że jedyny) hit amerykańskiego zespołu Looking Glass. Autorem i pierwszym wykonawcą jest Elliot Lurie, którego widzimy przez większość teledysku.
Piosenka, oprócz tego, że łatwo wpada w ucho, to jeszcze budzie wiele pozytywnych tekstowych muzycznych skojarzeń. Od 'jest port wielki jak świat’, poprzez wszelkiego rodzaju szanty, aż po staropolskie 'whiskey moja żono’. Może dlatego tak nam się podoba, wszak lubimy te piosenki, które znamy 🙂