Postscriptum trubadura

Joaquín Sabina to weteran hiszpańskiej sceny muzycznej (rocznik 1949), rocker z zacięciem poetyckim, w wolnych chwilach zajmujący się też malarstwem. Od wielu dekad (z kilkuletnią przerwą na rehabilitację po zawale) z nieodłącznym melonikiem na głowie i gitarą w ręce, bawiąc – uczy, a ucząc – bawi, niczym średniowieczni trubadurzy, do których lubi się zresztą porównywać.

Na Fiszce Babel gościmy go już po raz trzeci i mam nadzieję, że nie ostatni, z piosenką pt. Posdata (a więc Dopisek tudzież Postscriptum) z najnowszego albumu artysty zatytułowanego Lo niego todo (Wszystkiemu zaprzeczam). Pan Joachim pisze postscriptum do znajomości z pewną panią, z którą los bohatera złączył na takim, a nie innym etapie życia, mającego już pewne złe nawyki i przyzwyczajenia, a wynikła z tego przynajmniej jedna dobra rzecz – piosenka. W dodatku ilustrowana uroczym filmikiem, trzeba przyznać, że bardziej zaduszkowym niż karnawałowym, stylistyką przypominającym nieco dokonania Die Toten Hosen.

posdata

Chris Cornell – Imagine

8 grudnia to rocznica śmierci Johna Lennona. Zginął w 1980 r niedaleko swojego domu na Manhattanie zastrzelony przez niezrównoważonego psychicznie fana.

Z tej okazji przypominamy Imagine – jeden z jego największych przebojów-manifestów. Tym razem w wykonaniu Chrisa Cornella.

R.I.P. Guys…

chris-cornell-imagine

Born To Be Wild

Są piosenki zbyt kultowe by wymagały wprowadzenia. Dla porządku napiszmy tylko wykonawca: grupa Steppenwolf, autor: Mars Bonfire, teledysk to sceny z filmu Easy Rider (1969, reż. Dennis Hopper)

born-to-be-wild

Chris Rea – The Blue Cafe

Chris Rea znany jest ze swoich melodyjnych rockowych ballad z Road to Hell na czele. Tym razem proponuje nam spotkanie w Blue Cafe, gdzie wymienimy sie z nim ploteczkami ze świata.

Piosenka niedługa, językowo nietrudna, jak w sam raz. Pochodzi z albumu The Blue Cafe z 1998 roku.

blue-cafe

Najpiękniejsza piosenka na świecie

Ile fiszek z piosenkami?
Ile słówek, ile znaczeń?
Pięknych tekstów w oryginale
i chropawych dość tłumaczeń?

Ile dni, kiedy się człowiek
nad idiomem jakim biedził?
Ile chwil przy Lafourcade?
Przy Las Tetris? Przy Ojedzie?

Słowo kłamie, to melodia
może serce wyrwać z cienia.
Chciałbym chociaż więc melodię
ocalić od zapomnienia.

My, wyrobnicy Fiszki, rzemieślnicy najczęściej wiernie, acz nie zawsze pięknie tłumaczonego słowa, staraliśmy się przez te wszystkie lata prezentować takie piosenki, które w jakiś sposób nas samych poruszyły, bo tylko te interesujące, niesione dźwięczną melodią i wystukane pulsującym rytmem (latynoskiego najczęściej) serca, przełożyć mogą słowo ważkie a lekkie, w obcym wyśpiewane języku, na niwę naszej rodzinnej i szeleszczącej Ojczyzny-Polszczyzny.

Piosenki, jakie były, ocenią Państwo sami. Dziś, w czas gasnących promieni wcześnie zachodzącego słońca, w czas jesiennej słoty, mokrych liści gnijących pod stopami obojętnych przechodniów i posępnych cieni niespokojnie kładących się na zmurszałych marach, mówię: przyjaciele, nie gromadźcie się w nocy, biednego mego serca nie palcie w aloesie. Posłuchajcie jeszcze tej jednej, zgodnie z tytułem – najpiękniejszej piosenki na świecie. Joaquín Sabina La canción más hermosa del mundo.

la-cancion-mas-hermosa-del-mundo

 

I co? Najpiękniejsza? Trochę taka wyliczanka w stylu Perfectowskiego „McCartney’a but”, tyle że dużo, dużo bardziej zamotana. Znaczy się – poetycka.

Jeszcze kilka wyjaśnień odniesień kulturowych – tych, które udało mi się zidentyfikować (pomijam powszechnie znane w naszym kręgu cywilizacyjnym, jak Gioconda, Trzej Muszkieterowie czy Szymon Cyrenejczyk):

Czytaj dalej Najpiękniejsza piosenka na świecie