Yuridia Francisca Gaxiola Flores jest piosenkarką meksykańską, która na estradę trafiła z reality show (dodajmy: o tematyce muzycznej). Dzisiaj zaprezentuje nam piosenkę pt.: No la beses, czyli Nie całuj jej.
Pan odchodzi do innej, lecz pani wie, że jeszcze do niej wróci. Na odchodnym stawia mu pewne warunki, ale nie nazbyt wygórowane. Wydawać by się mogło – takie tam babskie gadanie, wspaniałomyślność podszyta niepewnością, niezbyt wiarygodna psychologicznie. A jednak, tyle jest w tym głosie siły, tyle pasji, że ja, chcąc nie chcąc, poddaję się tej historii. I tak sobie myślę – to jest dopiero pewna siebie i mądra życiowo kobieta.
A w pakiecie dostajemy jeszcze ładną melodię, mocny głos i naukę hiszpańskiego – czego chcieć więcej?
U nas do rangi symbolu urosła obrona oblężonego Zbaraża, reduta Ordona, Sowiński w okopach Woli czy wreszcie bohaterska i zarazem straceńcza obrona Westerplatte. Hiszpanie mają swój kościółek w Baler, gdzieś w filipińskiej dżungli, w którym przez 337 dni (od czerwca 1898 r. do czerwca 1899 r.) 50-osobowa załoga hiszpańska broniła się przed przeważającymi siłami wroga – próbującymi się wybić na niepodległość, z pomocą amerykańskiego Wielkiego Brata, Filipińczyków. Tłem wydarzeń było ostateczne rozsypywanie się tego, co jeszcze zostało z niegdysiejszego imperium, a w tym czasie z zamorskich kolonii zostały niemal wyłącznie wyspy – Kuba i Filipiny właśnie.
Obrońców nazywa się w hiszpańskiej tradycji „ostatnimi z Filipin” (los últimos de Filipinas) – ostatnimi dlatego, że od pewnego momentu walczyli zupełnie nadaremnie, odmawiając przyjęcia do wiadomości, że wojna się skończyła, a Hiszpania oddała Filipiny Stanom Zjednoczonym. Taka historia aż prosi się o film, i takowy oczywiście powstał, nawet niejeden. W odsłonie z 1945 r. pojawia się po raz pierwszy piosenka Yo te diré(Powiem ci) – śpiewa ją niejaka Nani Fernández. W 2016 r. powstała kolejna odsłona filmowa tej opowieści, nosząca tytuł 1898: Los últimos de Filipinas. I tam też jest nasza piosenka, tym razem w wykonaniu Alexandry Masangkay– odtwórczyni jedynej roli żeńskiej w całym filmie.
yo-te-dire
Are you sure about this?
Wykonania z filmu niestety nie udało mi się znaleźć, jest więc zatem występ na jakimś kameralnym koncercie, a jeśli kogoś nie przekonuje Filipinka w wersji blondie, w bonusie dorzucam krótki popis wokalny będący częścią wywiadu z aktorką, przeprowadzanego bardziej na luzie w jakimś, najwyraźniej, barze.
Joaquín Sabina (ur. 1949) – popularny hiszpański piosenkarz. Przez jakiś czas był uchodźcą politycznym w Londynie. Tym razem ma dla nas kilka rad jak sobie poradzić z kryzysem wieku średniego by żyć długo i zdrowo…
Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że tzw. piosenki głównego nurtu, choć nieraz miłe dla ucha, bardzo często (choć są na szczęście wyjątki) charakteryzują się pewną taką miałkością tekstu. W większości traktują oczywiście o miłości, ale jak się głębiej przyjrzeć, to tak naprawdę o miłości własnej, a w warstwie literackiej nie sposób nie zauważyć w nich daleko posuniętej powierzchowności i deklaratywności. Nagminnie łamana jest żelazna zasada każdej dobrej opowieści, która brzmi: don’t say it, show it! Konsekwencja dla uczących się języków jest taka, że teksty są zwykle proste, co jest naturalnie zaletą na poziomie początkującym, ale już na poziomie średnio zaawansowanym może pozostawiać wrażenie niedosytu.
Ale nie przyszedłem przecież Państwu narzekać. Wręcz przeciwnie, chcę pokazać, że można inaczej, o czym raz po raz przekonujemy się dzięki artystom niezależnym albo dopiero przebijającym się do głównego nurtu (i oczywiście – temu poczytnemu portalowi). W poprzednich numerach byli to chociażby BambiKina czy drwal Ojeda. Dzisiaj moją tezę zilustruje pochodząca z Kastylii-La Manchy pani María de los Ángeles Rozalén Ortuño (ach, te hiszpańskie rozrzutne nazwiska), w swojej działalności scenicznej znana po prostu jako Rozalén. Piosenka Las hadas existen opowiada o wróżkach, więc jest w zasadzie skierowana do dzieci. Ale nie tylko, a nawet, rzekłbym, nie przede wszystkim…
Nie ma to jak stare, dobre przeboje. Ten kojarzy się z kojącymi dźwiękami Radia Pogoda, tudzież innego Złote Przeboje i absolutnie nie ma w tym nic złego. Takie mogłyby być na Eurowizji, zresztą kiedyś były, choć akurat nie ta konkretnie. U nas wtedy była Interwizja i tam piosenki też były lepsze.
Pani Jeanette, Hiszpanka urodzona w Anglii i wychowana w Stanach Zjednoczonych, nie jest może piosenkarką jednego przeboju, choć ten był bez wątpienia największy, a innych nie było wiele. Piosenka Porque te vas („Bo odchodzisz”), bo o niej mowa, nagrana została w 1974 r., ale międzynarodową sławę zdobyła dopiero dzięki wykorzystaniu jej dwa lata później w filmie Carlosa Saury pt.: Nakarmić kruki.
Jeżeli komuś z Państwa kołacze się po głowie ta melodia i ten głos, ale kojarzy bardziej z językiem francuskim, to też jest dobre skojarzenie. Jeanette poszła bowiem za ciosem i nagrała wersję francuskojęzyczną. Kto wie, może kiedyś jej też posłuchamy na Fiszce Babel.