Quizás, quizás, quizás

Czasem już tak jest, że jedno by chciało, drugie się jeszcze zastanawia, a życie mija… O tym właśnie opowiada piosenka Quizás, quizás, quizás (Być może, być może…) czyli kolejny na Fiszce Babel klasyk muzyki hiszpańskojęzycznej. Napisał ją w 1947 r. kubański kompozytor Osvaldo Farrés, a potem już poszło…

Słowa są bardzo proste, w dodatku nie ma ich dużo, dlatego proponuję Państwu naukę piosenki w trzech krokach. W pierwszym, w wykonaniu niejakiej Niny Díaz, zapoznamy się ze słowami w języku hiszpańskim i tłumaczeniem na język polski:

quizas-quizas-quizas

 

W drugim kroku usłyszymy wykonanie Gaby Moreno (moje ulubione), z towarzyszeniem słów po hiszpańsku. Zachęcam do tworzenia duetu z wokalistką, choćby półgłosem. Gaby na pewno nie będzie miała nic przeciwko.

Po dwóch pierwszych krokach piosenkę znamy już praktycznie na pamięć, podpowiedzi nie są zatem potrzebne. W trzecim kroku towarzyszyć nam będzie YouTube-owy duet The Covers (czyli p. Pamela RomVel i p. David Galardi). Zarzucamy klimaty smoothjazzowe, przestawiamy się na pop podszyty country i śmiało, pełnym głosem, włączamy do śpiewania:

Uważny słuchacz zwrócił już zapewne uwagę, że pierwszy wers w wykonaniu Niny Díaz nieco różni od dwóch pozostałych wersji (jest niekanoniczny i jak dla mnie, ma nieco mniej sensu). Słuchaczom nieuważnym zwracam uwagę ja.

I nikomu nie wolno się z tego śmiać, czyli Que nadie sepa mi sufrir

Que nadie sepa mi sufrir (Niech nikt nie wie o moim cierpieniu) to kolejna po utworze La ingrata piosenka na tym zacnym portalu, w której podmiot liryczny zwraca się do kobiety niewdzięcznej, która wzgardziła jego uczuciem. Piosenka stareńka jak świat (fonografii, znaczy), bo pochodząca z roku 1936, utrzymana w rytmie walca peruwiańskiego. Słyszeli Państwo wcześniej o takim gatunku? Ja, przyznam, nie słyszałem.

Pierwszym wykonawcą był niejaki Ángel Cabral, po nim mierzyło się z piosenką tylu artystów płci obojga, w tym również takie nazwiska jak Julio Iglesias czy Plácido Domingo, że śmiało można ją nazwać standardem. Istnieje też dość znana wersja francuskojęzyczna w wykonaniu Wróbelka, czyli Édith Piaf (z zupełnie innym tekstem) – może i ona pojawi się kiedyś na Fiszce Babel.

Wersji, jako się rzekło, jest mnóstwo, ale trochę czasu zajęło mi znalezienie dopuszczającej, która odpowiednio wydobywałaby potencjał tej kompozycji. Odrzuciwszy liczne interpretacje festiwalowe, typu mariachi czy plastikowo-popowe, natrafiłem na chyba nieco niszowe wykonanie koncertowe z towarzyszeniem instrumentów klasycznych, pozwalające w Que nadie sepa… rzeczywiście dopatrzeć się walca. Zespół nazywa się Tango Spleen i występuje w wariancie szerszym (jako Orquesta) lub węższym (jako Cuarteto). Siedzibę ma we Włoszech, ale jego twórca pochodzi z Argentyny. Stylem trochę przypominają mi Grupę MoCarta, tyle że tutaj występują zarówno facety, jak i kobity, i nie dość że występują, to jeszcze śpiewają.

A zatem niech nikt nie wie…

que-nadie-sepa-mi-sufrir

Bohemio czyli cygańskie życie

W dzisiejszym odcinku znany rockman argentyński Andrés Calamaro rozważa, jak to jest być Czechem. Piosenka nosi po prostu tytuł Bohemio, czyli właśnie Czech, ewentualnie Cygan. Muzycznie utrzymana jest w konwencji ballady rockowej, choć wyraźny rytm sprawia, że nieszczególnie nadaje się do tańców-przytulańców. W odróżnieniu od Bohemian Rhapsody grupy Queen, pozbawiony jest części operowej, a tak po prawdzie, hardrockowa też w nim nie występuje. Tekst jest poetycki, a jednocześnie nieco chropawy. Nie powstydziłby się go sam Jacek Cygan. Kto wie, może kiedyś weźmie piosenkę na tapetę Ryszard Rynkowski?

bohemio

No la beses czyli rzecz o niecałowaniu

Yuridia Francisca Gaxiola Flores jest piosenkarką meksykańską, która na estradę trafiła z reality show (dodajmy: o tematyce muzycznej). Dzisiaj zaprezentuje nam piosenkę pt.: No la beses, czyli Nie całuj jej.

Pan odchodzi do innej, lecz pani wie, że jeszcze do niej wróci. Na odchodnym stawia mu pewne warunki, ale nie nazbyt wygórowane. Wydawać by się mogło – takie tam babskie gadanie, wspaniałomyślność podszyta niepewnością, niezbyt wiarygodna psychologicznie. A jednak, tyle jest w tym głosie siły, tyle pasji, że ja, chcąc nie chcąc, poddaję się tej historii. I tak sobie myślę – to jest dopiero pewna siebie i mądra życiowo kobieta.

A w pakiecie dostajemy jeszcze ładną melodię, mocny głos i naukę hiszpańskiego – czego chcieć więcej?

no-la-beses

Yo te diré czyli pożeganie z Filipinami (i Filipinkami)

U nas do rangi symbolu urosła obrona oblężonego Zbaraża, reduta Ordona, Sowiński w okopach Woli czy wreszcie bohaterska i zarazem straceńcza obrona Westerplatte. Hiszpanie mają swój kościółek w Baler, gdzieś w filipińskiej dżungli, w którym przez 337 dni (od czerwca 1898 r. do czerwca 1899 r.) 50-osobowa załoga hiszpańska broniła się przed przeważającymi siłami wroga – próbującymi się wybić na niepodległość, z pomocą amerykańskiego Wielkiego Brata, Filipińczyków. Tłem wydarzeń było ostateczne rozsypywanie się tego, co jeszcze zostało z niegdysiejszego imperium, a w tym czasie z zamorskich kolonii zostały niemal wyłącznie wyspy – Kuba i Filipiny właśnie.

Obrońców nazywa się w hiszpańskiej tradycji „ostatnimi z Filipin” (los últimos de Filipinas) – ostatnimi dlatego, że od pewnego momentu walczyli zupełnie nadaremnie, odmawiając przyjęcia do wiadomości, że wojna się skończyła, a Hiszpania oddała Filipiny Stanom Zjednoczonym. Taka historia aż prosi się o film, i takowy oczywiście powstał, nawet niejeden. W odsłonie z 1945 r. pojawia się po raz pierwszy piosenka Yo te diré (Powiem ci) – śpiewa ją niejaka Nani Fernández. W 2016 r. powstała kolejna odsłona filmowa tej opowieści, nosząca tytuł 1898: Los últimos de Filipinas. I tam też jest nasza piosenka, tym razem w wykonaniu Alexandry Masangkay – odtwórczyni jedynej roli żeńskiej w całym filmie.

yo-te-dire

 

Wykonania z filmu niestety nie udało mi się znaleźć, jest więc zatem występ na jakimś kameralnym koncercie, a jeśli kogoś nie przekonuje Filipinka w wersji blondie, w bonusie dorzucam krótki popis wokalny będący częścią wywiadu z aktorką, przeprowadzanego bardziej na luzie w jakimś, najwyraźniej, barze.