Obiekcje Shakiry czyli musimy poważnie porozmawiać

Wystudiowana elegancja, gra namiętności, ledwo powstrzymywana drapieżność, wreszcie skomplikowana, bardzo kontaktowa choreografia i wyraźny nawet dla osób kompletnie niemuzykalnych rytm – niespieszny i pełen napięcia. Zmysłowość podszyta smutkiem. Domyślają się już Państwo, o jakiej formie muzycznej mowa?

Chodzi, rzecz jasna, o tango. A do tanga, jak wiadomo, trzeba dwojga i to właśnie próbuje wyklarować jednemu panu podmiot liryczny w piosence Te aviso, te anuncio (tango). Dokładnie dwojga, a więc jedno to za mało, ale troje – to już zdecydowanie za dużo.

Proszę pozwolić zabrać się w muzyczną podróż do początków wieku, kiedy Shakira miała akurat fazę na dwujęzyczność i wydała ten sam w zasadzie materiał muzyczny (album Laundry Service/Servicio de lavandería) równolegle po angielsku i po hiszpańsku – być może niektórzy słuchacze lepiej kojarzą wersję anglojęzyczną piosenki, noszącą tytuł Objection (tango). Muzycznie klasyczne tango szybko przechodzi w poprockową wariację na temat tanga – tempo przyspiesza, a bandoleon z furią atakują gitary elektryczne. Można się domyślać, że taka forma bliższa jest temperamentowi Kolumbijki.

Zapowiadam zatem Państwu i niniejszym informuję, że Shakira jest już gotowa do pójścia w tango.

te-aviso-te-anuncio

Sprawiasz, że żyję

Dopracowujemy się powoli na Fiszce Babel nieoficjalnego kącika Carli Morrison. Nie ma co ukrywać, że anielski głos tej uroczej pieśniarki rodem z Meksyku ujął przynajmniej część autorów naszego muzyczno-językowego serwisu.

Zasadniczo pani Carla sama pisze wykonywane przez siebie piosenki, w języku hiszpańskim można ją zatem określić jednym słowem: cantautora. Język angielski jest w tym wypadku odrobinę bardziej rozwlekły i proponuje nam nieco topornego składaka – singer-songwriter. A po polsku jak byśmy powiedzieli? U nas język skupia się bardziej na dziele niż na jego autorze i funkcjonuje, zdaje się, określenie „piosenka autorska”. Niemniej w dzisiejszym odcinku zamiast piosenki autorskiej będzie tzw. cover (pokrywa?) utworu, który napisał niejaki Fernando Rivera Calderón i w oryginale wykonał wraz ze swoim zespołem Monocordio.

Me haces existir znaczy: Sprawiasz, że żyję. Ładnie, prawda?

me-haces-existir

Quizás, quizás, quizás

Czasem już tak jest, że jedno by chciało, drugie się jeszcze zastanawia, a życie mija… O tym właśnie opowiada piosenka Quizás, quizás, quizás (Być może, być może…) czyli kolejny na Fiszce Babel klasyk muzyki hiszpańskojęzycznej. Napisał ją w 1947 r. kubański kompozytor Osvaldo Farrés, a potem już poszło…

Słowa są bardzo proste, w dodatku nie ma ich dużo, dlatego proponuję Państwu naukę piosenki w trzech krokach. W pierwszym, w wykonaniu niejakiej Niny Díaz, zapoznamy się ze słowami w języku hiszpańskim i tłumaczeniem na język polski:

quizas-quizas-quizas

 

W drugim kroku usłyszymy wykonanie Gaby Moreno (moje ulubione), z towarzyszeniem słów po hiszpańsku. Zachęcam do tworzenia duetu z wokalistką, choćby półgłosem. Gaby na pewno nie będzie miała nic przeciwko.

Po dwóch pierwszych krokach piosenkę znamy już praktycznie na pamięć, podpowiedzi nie są zatem potrzebne. W trzecim kroku towarzyszyć nam będzie YouTube-owy duet The Covers (czyli p. Pamela RomVel i p. David Galardi). Zarzucamy klimaty smoothjazzowe, przestawiamy się na pop podszyty country i śmiało, pełnym głosem, włączamy do śpiewania:

Uważny słuchacz zwrócił już zapewne uwagę, że pierwszy wers w wykonaniu Niny Díaz nieco różni od dwóch pozostałych wersji (jest niekanoniczny i jak dla mnie, ma nieco mniej sensu). Słuchaczom nieuważnym zwracam uwagę ja.

I nikomu nie wolno się z tego śmiać, czyli Que nadie sepa mi sufrir

Que nadie sepa mi sufrir (Niech nikt nie wie o moim cierpieniu) to kolejna po utworze La ingrata piosenka na tym zacnym portalu, w której podmiot liryczny zwraca się do kobiety niewdzięcznej, która wzgardziła jego uczuciem. Piosenka stareńka jak świat (fonografii, znaczy), bo pochodząca z roku 1936, utrzymana w rytmie walca peruwiańskiego. Słyszeli Państwo wcześniej o takim gatunku? Ja, przyznam, nie słyszałem.

Pierwszym wykonawcą był niejaki Ángel Cabral, po nim mierzyło się z piosenką tylu artystów płci obojga, w tym również takie nazwiska jak Julio Iglesias czy Plácido Domingo, że śmiało można ją nazwać standardem. Istnieje też dość znana wersja francuskojęzyczna w wykonaniu Wróbelka, czyli Édith Piaf (z zupełnie innym tekstem) – może i ona pojawi się kiedyś na Fiszce Babel.

Wersji, jako się rzekło, jest mnóstwo, ale trochę czasu zajęło mi znalezienie dopuszczającej, która odpowiednio wydobywałaby potencjał tej kompozycji. Odrzuciwszy liczne interpretacje festiwalowe, typu mariachi czy plastikowo-popowe, natrafiłem na chyba nieco niszowe wykonanie koncertowe z towarzyszeniem instrumentów klasycznych, pozwalające w Que nadie sepa… rzeczywiście dopatrzeć się walca. Zespół nazywa się Tango Spleen i występuje w wariancie szerszym (jako Orquesta) lub węższym (jako Cuarteto). Siedzibę ma we Włoszech, ale jego twórca pochodzi z Argentyny. Stylem trochę przypominają mi Grupę MoCarta, tyle że tutaj występują zarówno facety, jak i kobity, i nie dość że występują, to jeszcze śpiewają.

A zatem niech nikt nie wie…

que-nadie-sepa-mi-sufrir

Bohemio czyli cygańskie życie

W dzisiejszym odcinku znany rockman argentyński Andrés Calamaro rozważa, jak to jest być Czechem. Piosenka nosi po prostu tytuł Bohemio, czyli właśnie Czech, ewentualnie Cygan. Muzycznie utrzymana jest w konwencji ballady rockowej, choć wyraźny rytm sprawia, że nieszczególnie nadaje się do tańców-przytulańców. W odróżnieniu od Bohemian Rhapsody grupy Queen, pozbawiony jest części operowej, a tak po prawdzie, hardrockowa też w nim nie występuje. Tekst jest poetycki, a jednocześnie nieco chropawy. Nie powstydziłby się go sam Jacek Cygan. Kto wie, może kiedyś weźmie piosenkę na tapetę Ryszard Rynkowski?

bohemio