Starsi słuchacze mogą pamiętać działającego w latach 80. ubiegłego wieku niezależnego nadawcę, który nazywał się Radiowa Agencja Solidarność Gdańsk. Swoje audycje, które partyzanckim sposobem nakładały alternatywną fonię na audycje radiowe i telewizyjne mediów reżimowych, nadawał zwykle nie dłużej niż kwadrans, to jest do czasu wykrycia i dezaktywacji przez służby podrzuconej gdzieś na dachu walizki z nadajnikiem. Jak każda rozpoznawalna marka, miał swój charakterystyczny dżingiel – był nim refren kultowej piosenki, a w zasadzie pieśni tria Kaczmarski-Gintrowski-Łapiński pt.: Mury.
Nie każdy wie jednak, że Mury to tak naprawdę adaptacja do polskich uwarunkowań kulturowych (czyli romantycznej tradycji Poety cierpiącego za miliony) utworu, który na okoliczność walki innego narodu z inną dyktaturą, lecz o tę samą zapewne ideę wolności i demokracji napisał w czasach schyłkowego generała Franco kataloński bard Lluis Llach. W oryginale nie ma murów, jest za to pal (tytułowa L’estaca), narzędzie przemocy kojarzące się nam nieco z Trylogią Sienkiewicza.
Swoją drogą to ciekawe, że w języku hiszpańskim rzeczownik los polacos (Polacy) ma znaczenie podwójne, jako że może być też potocznym, dodajmy że raczej pejoratywnym, określeniem Katalończyków. Przypadek?
Tak czy inaczej, w Fiszce Babel po raz pierwszy tłumaczymy z języka katalońskiego. Posłuchajmy.